Przed rewolucją

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

W Warszawie trwają antyrządowe demonstracje, ogłoszono stan wyjątkowy, w całym kraju mobilizuje się rezerwistów do tłumienia zamieszek. Alejami Ujazdowskimi jadą czołgi, ulicami Pragi ciągną wojskowe ciężarówki. To nie szalone wizje politycznych publicystów, a pokazywane na festiwalu w Cannes Najpiękniejsze fajerwerki ever Aleksandry Terpińskiej.

Młoda reżyserka idzie ścieżką wyznaczoną przez Bernardo Bertolucciego w Przed rewolucją, wyprzedza wydarzenia, zagląda pod skórę procesom i bada lęki młodego pokolenia. Opowiada o współczesności pokazując nie to, co jest, ale co może się stać. Dzięki temu powstaje mapa polskich strachów, w którym wciąż największym jest lęk przed wojną. Wojskowe ciężarówki pod Kinem Praha i czołgi w Alejach Ujazdowskich robią kolosalne wrażenie. To nie jest łagodny sen kina historycznego, to aż zbyt prawdziwy koszmar. Jednocześnie Najpiękniejsze fajerwerki ever są wystarczająco mało konkretne, by nie stać się wyłącznie lokalną atrakcją dla stołecznych widzów. Protesty rozgrywają się gdzieś na głównym placu miasta. Nie wiadomo jakim: Majdanie, Zamkowym, Defilad, Piłsudskiego, Zbawiciela?

Ten pierwszy, mimo że ukraiński, jest ważny, ponieważ urealnia lęki. Pokazuje jak kruchy jest pokój i że od rozlewu krwi dzieli nas niewiele. Bohaterom najbliżej do tego ostatniego, wręcz ikonicznego miejsca spotkań stołecznej hipsterii. Do tej grupy na pewno można zaliczyć Jana (Piotr Polak), który między jedną imprezą a drugą zajmuje się przede wszystkim handlem ziołem oraz Annę (Malwina Buss), wręcz stereotypową aktywistkę miejską. Nieco inna jest Ju grana przez Justynę Wasilewską, tu obraz beztroskiej młodości przełamany został charakterystyką bohatera prosto z wczesnego Zanussiego. Zagraniczne stypendium i spokojne życie czy uczciwość i praca w kraju? Te pytania mogłyby znaleźć się również w nowych filmach reżysera Iluminacji gdyby nie to, że ostatnio woli kręcić filmy o korpodominach próbujących uwieść niewinnych Włochów.

Zatrudnienie aktorów związanych z warszawskimi teatrami Rozmaitości i Nowym było jedynie słusznym wyborem. Zarówno Justyna Wasilewska jak i Piotr Polak już od dawna czekali na taki film. Oboje zasługują na szersze uznanie. To samo się tyczy Malwiny Buss, aktorki która do tej pory grała przede wszystkim epizody. To energia tej trójki i precyzyjna reżyseria stanowią o sile Najpiękniejszych fajerwerków ever.

Nie jest to film zrealizowany idealnie, jednak czuć, że z ograniczonych zasobów Terpińska wycisnęła co się dało. Czasami widać, że statystów jest zbyt mało, ale braki w budżecie zaraz przyćmiewane są scenami świadczącymi o inscenizacyjnym talencie autorki. Tak naprawdę na krytykę zasługuje jedynie sekwencja imprezy, która na tle całości jest po prostu mierna. To jednak mało istotne, bo ostatecznie liczy się tylko fakt, że po raz pierwszy od bardzo dawna polskie kino dostało obraz, który łączy trafną diagnozę społeczną ze sprawną reżyserią i dobrą narracją. Jak pokazują nagrody podczas canneńskiego Tygodnia Krytyki lokalność wcale nie musi być przeszkodą na międzynarodowym rynku festiwalowym. Najpiękniejsze fajerwerki ever dzieją się w Polsce, czyli, jak wiemy z Króla Ubu nigdzie, albo wszędzie.

Zwiastun:

Nie wiem, jak powinien być ten film zrobiony. Mam jednak wrażenie, że dobre przyjęcie w Cannes wiąże się głównie z tematem, który film porusza. Dla mnie brakuje jakiejkolwiek realności sytuacji (kto z widzów pamięta dobrze stan wojenny, ten dostrzeże naiwność scen). Z tego tematu na pewno dałoby się więcej wycisnąć. Niemniej wytyczony kierunek wydaje mi się ciekawy i doceniam awangardowość projektu.

Dodaj komentarz