Sputnik nad religią

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Uczeń Kiriłła Sieriebriennikowa bada opór wobec szkoły jako instytucji formacyjnej. Jednak nie pokazuje buntu motywowanego pragnieniem wolności, a sprzeciw przeciwko instytucji nie dość rygorystycznej. Pod płaszczykiem szkolnej komedii autor Dnia w Juriewie kreśli wizję odrodzenia autorytarnej umysłowości.

Główny bohater, uczeń Wieniamin studiuje Pismo Święte z takim samym zapałem, z jakim Lenina czytali komunistyczni neofici. Chłopak traktuje Biblię jako narzędzie dominacji, zbiór zasad, których za jego przewodem inni mają przestrzegać. W szkole znajduje jedną godną siebie przeciwniczkę, ostatnią obrończynię oświecenia, nauczycielkę biologii. Wszyscy inni, na czele z dyrektorką, stawiają niewielki opór. Właściwie są nawet zadowoleni, że szkoła po śmierci idei komunistycznych znów zostanie napełniona, tym razem prawosławną, treścią. Sieriebriennikow sprytnie obudowuje komedią odwrócony konflikt między wolnością a zniewoleniem (odwrócony, bo to nauczycielka występuje w obronie liberalnych pozycji). Komediowa forma jest atrakcyjna, mocno angażuje, ale też, co ważne, odwraca uwagę od tego, że pomysł na Ucznia nie został do końca dopracowany.

Mimo że główny bohater bez przerwy cytuje Pismo, a na ekranie wyświetlane są odpowiednie sygnatury, nie jest to film przesadnie chrześcijański. Przede wszystkim dlatego, że cały problem dosłownego czytania tekstu Biblii rozwiązuje się sam. W końcu Drugi List do Koryntian głosi "litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia." (2 Kor 3, 6). Brakuje w Uczniu refleksji nad różnorakimi paradoksami chrześcijaństwa, które komediowo świetnie rozgrywa emitowany właśnie przez HBO Młody papież Paola Sorrentino. Stary i Nowy Testament traktowane jako źródło norm postępowania jest wewnętrznie sprzeczne, czego ani bohaterowie, ani reżyser zdaje się nie zauważać.

Sieriebriennikowa interesuje potrzeba oparcia w czymś trwalszym od codzienności. Bardzo skutecznie pokazuje, że jeżeli człowiek jest "albo zimny albo gorący" prowadzi to do katastrofy. Nawet jeżeli droga do niej może być zabawna dla postronnych. Cała nadzieja, wbrew Biblii, we wszystkich letnich, którzy zamiast narzucać innym swoje prawdy po prostu żyją.