Porównania z "Sierpniem w hrabstwie Osage" są wyjątkowo trafne. Tylko tu jeszcze więcej krzyczą. No i ta histeria prowadzi donikąd. Aktorsko to marnowanie potencjałów wszystkich aktorów poza Marion Cotillard, ale ona by się pogubić potrzebuje kaszanki pokroju "Assassin's Creed".
Nie ma w "To tylko koniec świata" ani jednej zostającej w pamięci sceny, a nawet przecież nie wybitny "Tom" miał bardzo fajną sekwencję tanga. ;)
Ja byłem nastawiony pozytywnie, ale wolę jak Dolan pracuje ze "swoimi" aktorami. Lepiej mu wtedy idzie. Np. rola Suzanne Clément w "Mamie" była genialna. Tu czegoś takiego nie ma, a to film teatralny, nakręcony w zbliżeniach, więc niezła playlista i ładne zdjęcia już tak nie działają.
Jak to? Jak to możliwe?
Porównania z "Sierpniem w hrabstwie Osage" są wyjątkowo trafne. Tylko tu jeszcze więcej krzyczą. No i ta histeria prowadzi donikąd. Aktorsko to marnowanie potencjałów wszystkich aktorów poza Marion Cotillard, ale ona by się pogubić potrzebuje kaszanki pokroju "Assassin's Creed".
Nie ma w "To tylko koniec świata" ani jednej zostającej w pamięci sceny, a nawet przecież nie wybitny "Tom" miał bardzo fajną sekwencję tanga. ;)
Xawier jest czarujący, ale po jego filmach nie spodziewam się objawienia; mimo to po Lawrance'ie nastawiałam się pozytywniej. We'll see.
Ja byłem nastawiony pozytywnie, ale wolę jak Dolan pracuje ze "swoimi" aktorami. Lepiej mu wtedy idzie. Np. rola Suzanne Clément w "Mamie" była genialna. Tu czegoś takiego nie ma, a to film teatralny, nakręcony w zbliżeniach, więc niezła playlista i ładne zdjęcia już tak nie działają.
Ok, czuję się ostrzeżona. ;-)