Krzysztof Osica

napisał o Rock of Ages

Niezła zabawa, bez artystycznych ambicji. Brakowało tu bomby jaką miał "Hairspray", czyli czegoś co mogło by się równać Johnowi Travolcie w roli matki z nadwagą, chociaż miło było zobaczyć Toma Cruisa, który nie ratuje świata. Podobała mi się aranżacja rockowych hitów, czasem dość zaskakująca (jednak nie tak jak w "Across the Universe"). Dobry feel good movie, chociaż raczej dla osób tolerujących musical.