Krzysztof Osica

napisał o Na srebrnym globie

Gdyby "Na srebrnym globie" nie było tak przywiązane do słowa mówionego (te koszmarne monologi!) mielibyśmy arcydzieło science fiction. I tak nie ma się czego wstydzić, scenografia i kostiumy prezentują galaktyczny poziom, a kilku scen nie da się zapomnieć. Wizualnie i narracyjnie to film wielki, mimo że niełatwy. Można się trochę poczepiać, że to, co ma być siłą filmu Żuławskiego, czyli wizja rozwoju społeczeństwa od prapoczątku nie jest tak przekonująca, jak być mogła. Sam mechanizm przejścia z kultury piśmiennej do oralnej, "cofnięcia się" do bardziej efektywnej w danych warunkach formy komunikacji jest trafiony. Dużo mniej wiarygodna jest niesłychana dynamika rozwoju systemu religijnego (bez odpowiedniego wzrostu innych instytucji społecznych). Na pewno można znaleźć tu sporo dobra, warto pochwalić zwłaszcza wydobycie teatralnego aspektu religii, ale to groch z kapustą, a nie spójna teoria antropologiczna.